Rozmowa z Ryszardem Augustynem wielokrotnym medalistą mistrzostw świata, Europy i Polski w rajdach Enduro.  Ukończył On  13 tzw. '’Sześciodniówek" czyli Drużynowych Mistrzostw Świata, które nazywane są "olimpiadą motocyklową". Z każdych zawodów wracał z medalem indywidualnym, ma ich na swoim koncie 13. Jednak najważniejsze w tej dyscyplinie są medale drużynowe i nasz rodak jako jedyny zawodnik w długoletniej historii tej dyscypliny w Polsce posiada srebrny i złoty medal w tej kategorii. Obydwa zostały zdobyte w Holandii: srebrny w 1984 r. oraz złoty w 1993 r. Ponadto posiadacz dwóch tytułów  drugiego Wicemistrza oraz tytuł Mistrza Europy zdobytych w 2000 r., a także 5 tytułów Mistrza Polski oraz srebrnego i brązowego medalisty Mistrzostw Polski.

Czy może nam Pan przybliżyć dyscyplinę jaką  uprawia i wyjaśnić termin  rajdy enduro?

Enduro- to zawody motocyklowe, wcześniej nazywane rajdami szybkościowymi. Trasa rajdów przebiega bezdrożami jak i drogami utwardzonymi tj. ulicami, szosami asfaltowymi. Słowo Enduro znaczy tyle co wytrzymałość. Zawody rozgrywają się na motocyklach,  które muszą być zarejestrowane, ubezpieczone, podlegają przepisom praw ruchu drogowego. Zawodnicy przed zawodami  zapoznają się z czasem na poszczególne odcinki (wcześniej nie wolno nam na tej trasie  trenować - możemy tylko  zobaczyć idąc pieszo odcinki specjalne) .Trasy  bardzo trudne- często są to przejazdy leśnymi i górskimi bezdrożami. Warunki ekstremalne, trudne technicznie. Zawodnik nie ma rywala obok siebie, tak jak w innych dyscyplinach sportu, walczy tu  przede wszystkim z czasem i z samym sobą .Trasa liczy zazwyczaj od 200 km do 300 km. W czasie rajdu zawodnicy przejeżdżają poszczególne odcinki specjalne. Są to próby: cross, enduro i extrem oraz próba rozruchu.W rajdach Enduro zawodnicy ścigają  się na motocyklach o pojemnościach : do 125 cm3  ( dwusuwy) - 2T oraz do 250 (czterosuwy)  4T. Klasa E1, klasa E2 to motocykle o pojemności do 250 cc – 2T, a 4T do 450 cc natomiast klasa E3 przeznaczona jest dla motocykli z silnikami 2T o pojemności pow. 250 cc a 4T pow. 450 cc. Największą imprezą Enduro jest tzw. "sześciodniówka" czyli Drużynowe Mistrzostwa Świata Enduro. ISDE.

Kiedy i jak rozpoczęła się Pana droga i kariera sportowa…? Może była jakaś szczególna osoba, która Pana  zachęciła lub zaimponowała, że akurat ta dyscyplina sportu ,a nie inna?

Od zawsze lubiłem sport… zawsze się sportem interesowałem, byłem i jestem człowiekiem, który lubi działać. W szkole podstawowej w Oleśnicy grałem w piłkę  ręczną, nożną, a także siatkówkę. Bardzo dobrze wspominam ten czas i naszego nauczyciela wychowania fizycznego Władysława Nalepę.Z moim najlepszym szkolnym kolegą Zbyszkiem Zeliasiem urządzaliśmy sobie  rajdy rowerowe- ja na Albatrosie (rower szosowy produkowany w latach 70. XX w. przez Zjednoczone Zakłady Rowerowe Romet). Potem przyszła kolej na motocykle oczywiście bez praw jazdy. Początkowo  była to Wueska,  potem Junak. Jednak prawdziwa droga i „miłość do motocykli” to początek nauki w Technikum Elektrycznym w Kielcach w latach 1976 – 1981 . Wtedy to na mojej drodze stanął doskonały trener, nieżyjący już Zenon Wieczorek. Pamiętam, kiedy po pozytywnie zdanych prze ze mnie testach na motocykl, dostałem do startów sportowy „sprzęt” i wtedy wszystko się zaczęło. Prawdziwa przygoda z Enduro. Choć pierwsze zawody w Bieszczadach to katastrofa, kolejny występ w Łodzi też bez sukcesu, brak doświadczenia oraz kiepsko przygotowany motocykl to trudne początki. Jednak wcale mnie to nie zniechęciło, nie poddawałem się. Bo należy pamiętać, że w tej dyscyplinie oprócz predyspozycji i wielkiej pasji -dobry sprzęt to podstawa. Natomiast następne lata przynoszą  mi  już  sukcesy. Nabywam coraz więcej doświadczenia, wprawy, przychodzi czas na nowy sprzęt, którym jest  Jawa 250. Potem przychodzą coraz poważniejsze zawody,  wyjazdy na Mistrzostwa Europy do Niemiec, Austrii. Rok 1980 III miejsce w Mistrzostwach Polski oraz debiut w ISDE we Francji w drużynie narodowej. Jednak pasmo sukcesów było przeplatane częstymi kontuzjami, które w tym sporcie są nieuniknione. Kontuzja kolana (zerwane więzadła), barku, złamana ręka. Pamiętam świetnie  przygotowanie do Mistrzostw Świata na motocyklu w roku 1990  i mój feralny ”skok”, który skończył się złamaniem nadgarstka . Sześciotygodniowy gips wyłączył mnie z udziału w zawodach,a za mnie pojechał Jacek Czachor. Rok 1992 to „sześciodniówka” w Australii, gdzie jako drużyna zajęliśmy 4 miejsce; miejsce, o którym wszyscy sportowcy mówią, że  najbardziej boli. Lata 1992 do 1999 przeplatane są zawodami, medalami, ale i kolejnymi kontuzjami. Natomiast rok 2000 przynosi mi tytuł Mistrza Polski oraz tytuł Mistrza Europy .Następne lata to brązowy medal Mistrzostw Europy oraz tytuły Mistrza i  Vice Mistrza Polski. Ukończyłem 13 tzw. '’sześciodniówek"  czyli Drużynowych Mistrzostw Świata, które nazywane są "olimpiadą motocyklową".  Z każdych zawodów wracałem z medalem indywidualnym, których mam na  swoim koncie 13. Jednak najważniejsze w International Six Days Enduro są medale drużynowe ,a mnie jako jedynemu  zawodnikowi  w długoletniej historii tej dyscypliny w Polsce udało się zdobyć dwa. Obydwa zostały zdobyte w Holandii: srebrny w 1984 r. oraz złoty
w 1993 r. 

Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie?

Największe osiągniecie? Trudno powiedzieć. Sportowo-na pewno złoty medal na Mistrzostwach Świata ,ale przede wszystkim to w jakich bardzo trudnych warunkach go zdobyłem. Za osiągnięcie uważam także  powrót do sportu po tak wielu trudnych kontuzjach, operacjach. Osiągnięciem jest także Bieg Piastów, w którym wziąłem udział  mając 52 lata, a zaraz dzień później – mimo ogromnego zmęczenia – uczestniczyłem w Biegu Kazików w Radomiu wspólnie z synem(dedykowanym sparaliżowanemu motocykliście Pawłowi Plewie, który na stałe mieszka w Kanadzie).  A sukces pozasportowy to na pewno rodzina, z czwórką dzieci, które również uprawiają sport i fascynują się motorami.

Gdyby Pan  miał porównać enduro oraz motocross w Polsce i w innych państwach, czy duże są różnice, a jeśli tak- to jakie? Dlaczego motocross nie jest w Polsce tak popularny, jak  np. żużel?

Motocros to zupełnie inna dyscyplina sportowa niż Enduro. Motocykle Enduro różnią się od motocykli motocrossowych, zawieszeniem, silnikami, osprzętem. Motocykle Enduro muszą spełniać przepisy prawa o ruchu drogowym, posiadać homologację pozwalającą zarejestrować motocykl. Wyposażone są w  oświetlenie, homologowane opony, nie mogą przekraczać norm hałasu i emisji spalin. A jeśli chodzi o to, dlaczego żużel jest tak u nas popularny?. Może odpowiem tak: żużel to sport bardzo widowiskowy, medialny. Tu  widać zmagania zawodników na torze, jest  bezpośrednia rywalizacja między nimi. Widz ciągle jest w napięciu, bo może obserwować jak na dłoni zmagania sportowców. Jeśli chodzi o żużel, ta dyscyplina sportu jest najbardziej rozwinięta  właśnie u nas w Polsce, szczególnie w kilku miastach: Zielonej Górze, Gorzowie, Toruniu, Częstochowie, Rzeszowie i oczywiście w Tarnowie.O dziwo, w stolicy próbowali „rozkręcić” tę dyscyplinę sportu, ale się nie udało. Dużo zależy od sponsorów, którzy chcą inwestować w takie przedsięwzięcia tak jak np. w Tarnowie  Zakłady Azotowe. Natomiast jeśli chodzi o Enduro, tak jak wspominałem to nie jest aż tak telewizyjna i  widowiskowa dyscyplina sportu, nas widz może zobaczyć raz na 2,5 godz. Bo my ścigamy się z czasem.  Międzynarodowa Federacja Motocyklowa stara się zmieniać przepisy tak, by podnieść atrakcyjność i „telewizyjność „ Enduro.

 

Czy aby uprawiać tę dyscyplinę sportu trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje?

Oczywiście, że tak! Tu nie można mówić, że można ćwiczeniami wszystko wypracować.
Choć dyscyplina i praca są tu jak w każdym sporcie bardzo ważne. Tak ekstremalne sporty wymagają przede wszystkim pracy nad całym sobą. Pracy nad emocjami, odporności na ból, niesamowitej bystrości, refleksu, szybkiej oceny sytuacji, reakcji, decyzji .Należy pamiętać, że my nie możemy trenować wcześniej na trasach, my ich po prostu nie znamy. Dopiero poznajemy je, w trakcie pokonywania, a trzeba wiedzieć, że są to bardzo trudne ekstremalne warunki. Zła ocena może niejednokrotnie doprowadzić do katastrofy. Jednak oprócz wrodzonych lub wyćwiczonych predyspozycji liczy się tu tzw. fart, łut szczęścia. Sportowcy muszą być tu artystami, nie tylko rzemieślnikami- czyli oprócz pracy powinni posiadać pewien dar-talent. Pamiętam  piękne słowa mojego  trenera Mirosława Malca, który bardzo wyraziście określił ten sport w kilku słowach: tu trzeba mieć przede wszystkim serce i sprzęt.

 Rajdy motocyklowe to przede wszystkim szybkość - czym ona jest  dla Pana?

Dla mnie prędkość-szybkość to radość mierzenia się z trudem, ekstremalnymi warunkami. A także pokonywanie samego siebie - własnych słabości, strachu lęku, bólu… W tym sporcie wszystko dzieje się bardzo szybko, na wysokich obrotach . Ja muszę  oceniać, prognozować, myśleć błyskawicznie. Przypomina mi się pewna sytuacja i rajd w Anglii, a wiadomo, że tam obowiązuje ruch lewostronny- na chwilę się zapomniałem, byłem zdziwiony widząc na moim pasie ruchu pojazd… i tylko szybka reakcja mnie uratowała. Niejednokrotnie tak bywało. To wszystko jest szybkość- szybkość myślenia i działania.

 Czy istnieje jakaś granica w tym sporcie, której na pewno by Pan  nie przekroczył?

Każdy  z nas uprawiający taką dyscyplinę sportu musi być przygotowany na  wszelkie niebezpieczeństwa   i sam najlepiej zna granice cienkiej czerwonej linii, której nie wolno mu przekroczyć .Sportowcy sami sobie muszą ją wyznaczyć, każdy indywidualnie . Sportowcy motocyklowi to nie samobójcy, choć króluje  takie przekonanie, które dla mnie jest fałszywe. Często niesamowita szybkość na torze ok 300 km na godz. po drodze asfaltowej nie jest tak niebezpieczna jak 60 km na godz. w lesie.

 Każdy sport wymaga dużego samozaparcia  i pracy - niejednokrotnie to  ciężka fizyczna praca, która  wymaga sporo poświęceń. Jak zarazić młodzież i pokazać, że warto podjąć ten trud? Czy wartości wpojone w dzieciństwie pomagają czy przeszkadzają?

Czasy są trudne. Młodzież  ma  teraz prawie wszystko bez specjalnego starania się. Oczekuje łatwego lekkiego życia- dla nich ważne jest, aby” mieć”- nie” być”. Ważna jest „fura, skóra i komóra”, ma być łatwo, lekko i przyjemnie. A tak jak wcześniej mówiłem, każda pasja wymaga pracy, musimy uczyć się wybierać, rezygnować z czegoś. Chcę coś zdobyć, muszę od siebie wymagać. To nas hartuje, stajemy się silniejsi, dojrzalsi ,decydujemy o sobie .Za trud pracy i wyrzeczeń są medale, nagrody i radość. Moje życie jest pełniejsze i bogatsze. Sport uczy człowieka mądrej, pięknej rywalizacji, uczciwości ,pracowitości i poszanowania dla drugiego. A przecież  te wartości w życiu stanowią o naszym człowieczeństwie .Pomoc i wspieranie rodziny jest bardzo ważne. Dom nas kształtuje i pewne  wartości wpojone w dzieciństwie później procentują.

 Czy czuje się Pan spełnionym sportowcem? Czy jest coś takiego, co chciałby Pan jeszcze  osiągnąć? Czym poza motocrossem zajmuje się  Pan na co dzień ? Plany na przyszłość?

Tak czuje się spełniony, ale to nie oznacza, że nie mam planów i marzeń na przyszłość. Tak jak powiedziałem jestem człowiekiem działania. Dla mnie sport to miłość. Choć teraz coraz częściej wiele dyscyplin jest „wypaczone” przez pieniądze. Ja zawsze robiłem to, co lubię- to była i jest moja pasja. To dzięki niej oprócz wielu cudownych przeżyć, emocji i wzruszeń mogłem także zwiedzić pół świata. Wiadomo, że w latach 80 wyjazdy na zachód to były nierealne marzenia.  Jednak okazuje się, że marzenia  mogą się  spełniać. Należy marzyć ,należy mieć cel i wytrwale do tego celu dążyć. Choć wiadomo,że przychodzi czas, kiedy organizm sam stawia „bariery” i należy je uszanować, poprzez wyłączenie się, „ wystopowanie ”. Jednak ja swoje pasje mogę i realizuję w inny sposób. Też bardzo twórczy. Obecnie jestem założycielem i prezesem Radomskiego Towarzystwa Motocyklowego. Organizuję zawody, treningi, czasem jeszcze startuję. Prywatnie prowadzę firmę remontowo-budowlaną w Radomiu.  Planów mam dużo. Jednym z wielu może priorytetowych jest to, aby- pomóc wnukom -odnaleźć w życiu pasje i zainteresowanie, dzięki którym ich życie będzie pełniejsze.

Biblioteka poleca:

Licznik odwiedzin: 108068