Poezja ks. Kazimierza Wójtowicza
Poeta urodzony w 1945 roku w Borzymowie, na Kielecczyźnie; w roku 1961 wstąpił do zmartwychwstańców święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1970;w 1981uzyskał doktorat z teologii na uniwersytecie wiedeńskim; w latach 1983-1992 był proboszczem parafii św. Othmara w Wiedniu, a od 1992 do 1997 pełnił urząd przełożonego prowincjalnego polskiej prowincji zmartwychwstańców; założył, zorganizował i prowadzi wydawnictwo „ALLELUJA”; poeta ,pisarz, tłumacz, rekolekcjonista dla świata konsekrowanego; założyciel i redaktor naczelny miesięcznika życia konsekrowanego „Via Consecrata” Postać niezwykła księdza-poety, zaliczana przez krytyków literackich, obok Wacława Oszajcy, do średniego pokolenia poetów. Wyżej, w grupie nestorów Bożena Chrząstowska plasuje nieżyjących już: Jana Twardowskiego i Karola Wojtyłę. Seniorami czyni Janusza Ihnatowicza i J. S. Pasierba. Ks. Kazimierz Wójtowicz należy do kręgu poetów - ambasadorów kultury. Publikuje poza granicami kraju. Wagą jego twórczości jest przede wszystkim etyczny wymiar tworzonej poezji. To, co kwalifikuje Jego poezję do określenia jako kapłańskiej, to fascynujące - acz proste rozwiązanie dylematu: prymat poety, czy prymat kapłana? Powołanie kapłańskie ma u księdza Wójtowicza bezsporny prymat nad byciem poetą, bo też i słowo ma ks. Wójtowicz podporządkowane sobie. To, co udowadnia ksiądz przewrotnie w każdym prawie wierszu, wynika z jego poetyckiego talentu. To takie jego posłannictwo naznaczone słowem. I wszystko się tu zgadza: z danymi z góry zadaniami poezji: „Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi...”Gdyby chcieć lapidarnie ująć tą niezwykłą stronę osobowości ks. Wójtowicza można powiedzieć, że Biblia jest dla Niego nie tylko źródłem myśli i wiary, ale i... poezji. Razem, tworzą piękną całość.
Poniżej wybrane wiersze poety z niepublikowanego z tomiku Stenopisy Stulone:
(jeszcze ciepłe!!!)
Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy.
Uzdrowię cię.
(Iz 38,5)
_____________________________________
Ileż trzeba się nawzdychać
żeby w niebie było słychać
Ile przyjdzie się namodlić
żeby duszę swą uskrzydlić
Ile łez musi z oczu spłynąć
żeby ból w nadzieję owinąć
Ile trzeba się natrudzić
żeby duszy nie pobrudzić
Ile znoju powinno się włożyć
żeby w zdrowiu końca dożyć
Wyszło z mody
Wyszło z mody
tak samo jak w nią weszło –
niespodziewanie
dyskretnie niepostrzeżenie
Wyszło i nie wiadomo
gdzie się udało i dokąd zaszło –
do lamusa na śmietnik
czy do rupieciarni
Wyszło na jakiś czas
ale z pewnością kiedyś wróci –
jak powracająca fala
jak syn marnotrawny
Słowo Boże jest żywe i skuteczne
(Hbr 4,12)
___________________________
On nie napisał żadnego traktatu
a my z każdego Jego słowa
wyczytujemy całe biblioteki
On wypowiadał się jasno i jednoznacznie
a my doczepiamy do Jego słów
całe mnóstwo objaśnień i przypisów
On zostawił słowa żywe i dynamiczne
a my je żywcem pogrzebali
w bezdennej otchłani
znalezione w kamieniu
Szlachetność i popiół
W kościele bernardynów w Opatowie
SZLACHETNIE URODZONY SEWERYN LIPOWSKI
zmarły 20 kwietnia 1666 roku
a więc z biegiem czasu POPIÓŁ
I POŻYWIENIE ROBACTWA
SOBIE I NAJMILSZEJ SWEJ MAŁŻONCE
SZLACHETNIE URODZONEJ JADWIDZE
zmarłej dwa lata wcześniej
kazał zakomunikować w kamieniu
że CO MIELI ŚMIERTELNEGO, TU ZŁOŻYLI
a dalej dołączył prośbę i ostrzeżenie:
PRZECHODNIU MÓDL SIĘ GORĄCO
ZA DUSZE GRZESZNIKÓW I POMNIJ
ŻE JAK NAD NAMI ODBYŁ SIĘ SĄD BOŻY
TAK TEŻ ODBĘDZIE SIĘ I NAD TOBĄ
Mieszkanie me rozbiorą i przeniosą ode mnie
jak namiot pasterzy
(Iz 38,12)
______________________________________
Jeszcze tutaj mam bezpieczne zakwaterowanie
i tu jest moje miejsce czasowego pobytu
a tu już specjalistyczna firma
gwarantująca wysoką jakość i kulturę
przystępuje do powolnej rozbiórki
Najpierw odcina kolejne przyłącza
zmniejsza dopływ wszelkich form energii
usuwa niezbędne zasilanie niebieskie
niszczy prywatne systemy zabezpieczeń
a wnętrze ogołaca do pustostanu
Potem demontuje narządy i podzespoły
rozwala tkanki wyburza komórki
ucina fundamentalne wiązania
rwie kawałek po kawałku istnienia
aż cała konstrukcja legnie w prochu
....kilka opowiadań ze zbioru poety pt.- GLOSARIUM-
O obiegu radości
Pewnego niedzielnego popołudnia zjawił się na furcie klasztornej znajomy gospodarz z dorodnym winogronem w ręku.
– Niech brat zgadnie – zagadnął furtiana – komu chcę tym winogronem sprawić radość.
– Może przeorowi, albo któremuś z zakonników – odparł po namyśle braciszek.
– Bratu!
– Mnie?! – zakonnik poczerwieniał z radości. – Pan rzeczywiście mnie to chce podarować!
– Widzi brat – wyjaśnia uszczęśliwiony wieśniak – często tu przychodzę na pogawędkę i po radę, dlaczego nie miałbym i bratu sprawić radości!
Furtian wziął z podziękowaniem soczysty owoc, ale odłożył go na bok, bo żal mu było coś uszczknąć z tego pięknego grona. Na wieczór przyszła mu myśl, żeby otrzymane winogrono ofiarować przeorowi. Ucieszy się na pewno takim darem – upewnił się w duchu.
I tak winogrono powędrowało do przeora, od przeora do ojca kustosza, od kustosza do chorego na infirmerii itd. itd. W końcu któryś z zakonników przynosi winogrono na furtę, aby braciszkowi w „służbie za okienkiem” zrobić tym radość. Ten ostatni nie wiedział oczywiście, że winogrono tutaj zaczęło swoje „wędrowanie”. W ten sposób zamknął się obieg, obieg radości.
Dla ludzi naprawdę wielkich nie ma większej radości od tej, gdy drugim mogą sprawić radość. (Wilhelm Keppler)
Kto chce tworzyć, musi promieniować radością. (Theodor Fontane)
Gdzie praca, porządek i wierność – tam nie brakuje nigdy radości. (Lut de Clapier Vauvenargues)
Żal wystarcza sam sobie, ale aby osiągnąć prawdziwą radość, trzeba ją z kimś podzielić.
(Mark Twain)
Swoją radość można znaleźć w radości innych; to właśnie jest tajemnicą szczęścia. (Georges Bernanos)
O źródełku
Na pustyni panowała od dłuższego czasu wielka susza, tak że wyschły wszystkie rzeki i strumyki, wszystkie studnie i źródła; pousychały wszystkie rośliny - nawet stare, odporne drzewa potraciły liście, a deszczu jak nie było tak nie było.Jakimś cudem ostał się przy życiu tylko jeden mały kwiat, któremu mini-źródełko dostarczało codziennie parę kropel wody. Źródło widząc tę smutną rzeczywistość, zaczęło poważnie wątpić w sens swojego bytu: czy warto bowiem ostatnimi siłami wyciskać resztę życia? Te żale usłyszało stojące opodal stare drzewo i rzekło: nikt nie oczekuje od ciebie ożywienia całej pustyni, twoim zadaniem jest utrzymanie przy życiu tego właśnie małego kwiatka; i więcej nic.
Kto czeka, aż go inny zawoła do jedzenia, ten często już nic nie
otrzyma. (cygańskie)
Istnieje skromność, która jest tylko płaszczem pychy. (Carmen Sylva)
Dla pilnego tydzień ma siedem "dzisiaj", dla leniwego – siedem „jutro". (Romuald Sonnenschein)
Rozmowy o pogodzie staną się interesujące przy pierwszych oznakach końca świata. (Stanisław Jerzy Lec)
Jeśli ci się zdaje, że wiele rzeczy znasz i dobrze je rozumiesz, pamiętaj, że nierównie więcej jest takich, których nie pojąłeś. (Tomasz a Kempis)
O bogaczu i szewcu
Żył sobie kiedyś biedny szewc. Biedny ale tak szczęśliwy, że z radości śpiewał od rana do wieczora. Dzieci przychodziły ciągle pod jego okno, aby słuchać jego arii. Zaraz obok szewca mieszkał bogacz. Ten całą noc liczył swoje złoto, a rano szedł do łóżka. Nie mógł jednak spać, bo szewc śpiewał jak najęty. Pewnego dnia wpadł na pomysł, aby szewcowi zamknąć usta.
Zrobił to perfidnie: zaprosił biedaka do siebie i ofiarował mu cały worek złota. Teraz nasz szewc miał pełno zajęcia ze złotem: liczył, przeliczał po sto razy, w obawie przed złodziejami zmieniał co kawałek miejsce przechowywania, każda minuta nosiła znamię troski o złoto. Na pracę nie miał w ogóle czasu. Śpiewać też nie mógł: zbyt był przejęty otrzymanym majątkiem. Dzieci też nie przychodziły go więcej odwiedzać.
W końcu przyszedł szewc po rozum do głowy; zorientował się, że trzeba zawrócić. Wziął więc worek ze złotem i zaniósł z powrotem sąsiadowi: Nie chcę twego złota. Rozchorowałem się przez nie, opuścili mnie moi przyjaciele z tego powodu. Chcę być znowu biednym szewcem, takim jakim byłem przedtem!
I znowu powrócił szewc radosny i ze śpiewem do kopyta!
Człowiek, który jest wewnętrznie wolny i w zgodzie z sobą, niełatwo daje się wyprowadzić z równowagi przez wydarzenia, okoliczności ,ludzi. (Kard. George Basil Hume)
Niczego nie można do końca przemyśleć, wszystko można do końca przetrwać. (Karol Irzykowski)
Nigdy nie będzie szczęśliwszy ten, kogo dręczy myśl, że ktoś inny jest od niego szczęśliwszy. (Seneca)
Kto chce być szczęśliwy, musi zostać w domu. (greckie)
Zofia Korzeńska- krótki rys biograficzny znanej kieleckiej poetki oraz wierze wybrane.
Pani Zofia Korzeńska urodziła się 26 marca 1931r. w Mazurach w woj. podkarpackim-poetka, eseistka, krytyk literacki, korektorka, polonistka i bibliotekarka z długim stażem. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1955 r. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego oraz bibliotekarka. Obecnie zajmuje się głównie eseistyką poetycką i krytyką literacką.
Wydała osiem tomików poezji :
- Dwa brzegi czasu-2001,
- Pozbierać rozrzucone chwile-2004,
- Musi być sens przecież-2004,
- Idąc przez Niniwę-2006,
- Obudzić jutrzenkę-2009,
- Mazury,Mazury-2010,
- Dary chwil-2011,
- Dumania Kasandry- 2013
W swojej poezji Pani Zofia "podejmuje" -opisuje w szeroki sposób obraz świata i człowieka. Wzruszające, piękne wiersze, pełne chrześcijańskiego i ludzkiego patrzenia na człowieka, który jest niejednokrotnie skomplikowany: choć wielki, to także i mały oraz pełen tajemnic.
…wiersze z tomiku: Dar chwili
Jeziora poezji
Wiersze są jak jeziora,
w niektórych woda przeźroczysta,
widać w niej żwir na dnie,
pływający podmiot liryczny,
rybki srebrne i złote.
Bywają jeziora, w których
choć woda może i czysta,
toń jest ciemna,
nieprzenikniona,
nie widać nic poza
połyskującą taflą
powierzchni.
Ale też są stawy
z wodą mętną,
pełną paprochów,
a pływający podmiot,
niewyraźny.
I nie widać dna.
Do wszystkich jezior nam tęskno,
Ale czy we wszystkich
chcemy się zanurzyć?
Kim jesteśmy?
Kochaj bliźniego jak siebie…
Siebie nie kochać?
To bezsens bytu,
to patologia-mówimy.
A Polski nie kochać-co znaczy?
Polska
to oni,
to my,
to ja.
Nie kochać Polski,
będąc cząstką jej ciała?
Komórką jej oka?
Jej palca?
Choćby dziurką w nosie,
co oddychać pozwala?
Przecież to odpadnie
od własnego kośćca.
Kim jest ten,
kto patriotyzm wyśmiewa?
Czy on o to pyta?
Powiedz Francuzom, Niemcom,
Amerykanom lub Żydom,
że patriotyzmu winni się wyrzec
-wiesz za kogo cię wezmą?
A my sami narodowe kompleksy,
sobie fundujemy.
To boli.
Moje Westerplatte
Kiedyś troski i ból
wszelki sens zacierają,
czekaj,
bo Chrystus
zaraz zmartwychwstanie.
Wytrwaj na swoim przyczułku.
Każdy z was[…]znajduje też w życiu jakieś
swoje „Westerplatte”.[…]Jakąś słuszną sprawę,
o którą nie można nie walczyć […],
jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba
„utrzymać’’ i „obronić’’, tak jak to Westerplatte,
w sobie i wokół siebie. Tak, obronić-dla siebie
i dla innych.[…]
przypomina Jan Paweł II
Czego szukamy?
Szukamy kwiatu paproci,
szukamy jądra prawdy,
szukamy kamienia filozoficznego.
-W istocie czego czy
Kogo szukamy?
I kamienie milowe
Dziwną budzą nadzieję.